á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Zapowiada się ciekawie, Cień wychodzi z więzienia i gna na pogrzeb swej żony. W samolocie poznanie pana W., który zagadkami i półsłówkami namawia go do pracy dla niego właśnie.
I dopóki nie ma napadu na bank, jest spoko. Dzieją się dziwne rzeczy, które pan W. bierze za oczywistość, a Cień nie do końca. A potem jest ucieczka i ukrywanie się przed Worldem, i to jest słabizną, że hej. Czytam o bogach upadających, (...) Wiośnie i Szakalu, o Szalonym i wstawki z szamanizmu mamy Zozou. Uznaję tę część za zapchajdziurę. Koniec nabiera tępa, by przynieść rozwiązanie w TAKIEJ postaci. Ja się zaczęłam rajcować zabiciem KOGOŚ, a tu już koniec.
Tak na dobrą sprawę to jest tutaj zbiór myśli chyba przekraczające moje możliwości pojmowania. A i seks, dużo odwołań do seksu, choć żaden bóg/bogini fizycznych doznań (no, może królowa Saba) nie istnieje tutaj.
Do książki przyciągnęła mnie renoma — może na nią zasługuje może nie, ja nie czuję tego fenomenu. I obejrzałam 1 sezon serialu i nie będę kontynuować. Bo szkoda mi czasu. Choć lubię zabawy z mitami i starymi podaniami to jednak na tę karuzelę nie wejdę.