á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Ostatnio Polański każdym filmem, którym rzekomo powraca na wyżyny kin, odbierany jest przeze mnie ambiwalentnie. Żaden film nie jest wybitny, nie jest arcydziełem, nie jest czymś, co zapamiętam na długi czas. Każda historia opowiadane przez reżysera jest trywialna i banalna wręcz. Tu mamy dwie kobiety, dwie silne osobowości. Ona pisarka w obecnym spadkiem formy, oraz jej fanka, maniakalna nad wyraz zafascynowana czytelniczka, (...) bo tak się przecież poznają. Podczas spotkania autorskiego.
Elle wkracza obleśnie w życie pisarki. Wymyśla niedorzeczne problemy, jakieś kłopoty z mieszkaniem, z pracą... I zamieszkuje wraz z Delphine. I tu następuje rozdźwięk między tym, co nazywamy intuicją pisarki, a jej kompletną bezmyślnością. Pisarz zna i czuje życie w nader dziwny, sensualny sposób, a tu Delphine zachowuje się, jak ślepa kobieta. Elle ją pęta, osacza, rządzi nią, manipuluje... I nic z tego nie odczuwa ani nie widzi Delphine. Zmęczenie? Zaślepienie? Przepracowanie umysłu i ciała?
Można sobie tłumaczyć to na wiele sposobów, lecz wniosek jest jeden - nudna fabuła, przewidywalna, nie zaskakująca widza niczym, czego ten nie mógłby przeczuć.
Sceny odgrywane sztucznie, jakoś szablonowo.
Szkoda.