á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czy nowy cykl powieści wciągnął mnie w wir kryminalnych zagadek i policyjnych tropów? (...)
O tym dowiecie się za chwilę.
Aspirant Konstanty Nakański prowadzi sprawę zabójstwa. Śledztwo przebiega opornie, gdyż policjant nie może znaleźć żadnego powodu, dla którego ktoś miałby pozbawić życia pewnego młodego mężczyznę. Jedyny ślad stanowi znaleziona na miejscu zbrodni chusteczka z ozdobnym haftowanym monogramem.
Po śmierci rodziców Eliza Rogowska odnosi wrażenie, że całkiem straciła kontrolę nad swoim życiem. Okazuje się, że matka i ojciec ukrywali przed nią wiele tajemnic, także związanych z przeszłością dziewczyny. Eliza postanawia odkryć te tajemnice, w czym wydatnie przeszkadza jej fakt, że człowiek, z którym zamierzała związać swoją przyszłość, po śmierci jej rodziców uznaje, że nie musi już odgrywać roli czułego, opiekuńczego mężczyzny. Pewny, że ma Elizę w swojej władzy, ukazuje prawdziwe oblicze.
Przypadek sprawia, że drogi Kostka i Elizy się krzyżują, a wówczas okazuje się, że odpowiedzi, których poszukują, są częścią tej samej układanki.
"Mam chusteczkę haftowaną" wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie ma co kryć, że spędziłam z nią kilka dobrych osnutych tajemnicą wieczorów. Już sam wstęp jest sporą deklaracją tego, że będzie ciekawie.
Nic nie było w nim oczywiste i jednoznaczne, a w mojej głowie pojawiało się więcej pytań niż odpowiedzi.
Jaki związek mogą mieć wydarzenia z przed dwudziestu lat z tym, co dzieje się obecnie?
Hania umiejętnie wciąga czytelnika w wir śledztwa. Śledztwa, które zdaje się nie mieć rozwiązania.
Na szczęście sumienność i dociekliwość aspiranta Kostka Nakańskiego sprawia, że poszczególne elementy łamigłówki zaczynają się powoli układać w całość.
Od początku obdarzyłam sympatią tego młodego policjanta. Potrafi on bowiem konsekwentnie dążyć do celu. Jego stanowczość i upór są cechami jak najbardziej cenionymi i pożądanymi w zawodzie policjanta. A i w życiu prywatnym jest on osobą, która zdecydowanie na pierwszym miejscu stawia na szczerość i szacunek do innych ludzi.
Niestety inaczej sprawa się miała w przypadku Elizy, która od samego początku zwyczajnie mnie irytowała. Dziewczyna ewidentnie nie do końca umiała sprecyzować czego oczekuje od życia, co przekładało się na mój odbiór tej postaci. Jednak z biegiem fabuły, nabrała wyrazistości i powiem Wam, że mile mnie ona zaskoczyła.
W powieści „Mam chusteczkę haftowaną” akcja brnie na przód w tempie idealnym, nie mogę narzekać, bo dużo się dzieje i naprawdę jest mnóstwo emocji, tajemnice, poszlaki gonią poszlaki.
Czy da się zatem wyjaśnić wszystko?
Co wyniknie z zebranych dowodów?
I czy finał okaże się sprawiedliwym?
Hanna Greń nie kryguje się pisząc swoje powieści, widać że bardzo stara się by były autentyczne, realne, a przez to jak najlepiej przyjęte przez czytelnika. Autorka podobnie jak w poprzedniej serii (a rzekłabym, że nawet bardziej) urealnia środowisko policyjne, które jak wiadomo w „firmie” rządzi się swoimi prawami. Jest więc sporo przekleństw i siarczystego języka policjantów. Lecz nie jest to z całą pewnością wada, wręcz przeciwnie, dla mnie osobiście to wielka zaleta. Bo gdyby nie te naprawdę wiarygodne i autentyczne dialogi, czy sarkastyczne przepychanki słowne, nie mogłabym przebrnąć przez fabułę. Bo kto normalny sypie słownym „kwieciem”? Zwłaszcza w pracy policjanta! No nikt. :) „Mam chusteczkę haftowaną” to powieść, która tak naprawdę ma w sobie wszystko to, czego oczekuję od dobrej książki. Wciąga od pierwszej strony do ostatniej strony, mocno intryguje, skupia uwagę i angażuje czytelnika do tego stopnia, że sama momentami czułam się uczestnikiem całej tej zagadki i uknutej intrygi.
Moją uwagę przykuł jeden z bohaterów mianowicie Joachim Wolf :) - to dlatego, że jedna z moich zaprzyjaźnionych koleżanek blogerek tak się nazywa – nie mogłam oprzeć się zatem własnej fantazji i zawsze gdy ten bohater był w centrum uwagi – automatycznie nosił jej twarz i miał tak samo duże oczy jak ona.
Mowa tu oczywiście o Asi z bloga Nienaczytana!
Nie sądzę by to był zbieg okoliczności :) Może i mnie kiedyś Hania uczyni jednym z bohaterów swej powieści?!
(będę o tym marzyć! - mógłby się nazywać Janek Aftanas ;) ) Czy polecam Wam tę książkę?
To chyba pytanie czysto retoryczne, nieprawdaż?
Z wypisanych przeze mnie peanów nad tą powieścią odpowiedź nasuwa się sama.
Na pewno sięgnę po kolejną część cyklu pt. „Chodzi lisek koło drogi”.
Ps. Zakrwawioną chusteczkę dołączoną do powieści zamierzam straszyć ludzi w komunikacji miejskiej ;) Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.